wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział IV

GOMENE! GOMENE! GOMENE! >____<
TOTALNY BRAK CZASU!  TOTALNY! STRASZNIE PRZEPRASZAM ZA TAKĄ DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ!!! 
Nie wiem czy dużo osób to czyta, ale chcę podziękować szczególnie jednej. Ta osóbka komentuje mój każdy dodany rozdział a tą osóbką jest nie kto inny jak Seiko Annetsu
Bardzo ci dziękuje za komentowanie i czytanie mojego bloga! <333
No ale dość tych czułości bo w końcu jest rozdział.
`````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
- Zgadzam się! Chodźmy się zabawić! - dodała Shi.
Muzyka grała coraz głośniej. Wszyscy coraz bardziej wariowali. Sakura i Sasuke oraz Ino i Sai tańcowali jak szaleni. Shikamaru odleciał, jednak on twierdzi że impreza jest nudna i idzie spać. Temari się na niego wkurwiła ,zadzwoniła po taksówkę, wpakowała go tam siłą i pojechali do domu. Kiba i Naruto zaczęli tańczyć jak zakochana para typu Romeo i Julia.
A Shiro,Hinata i Akihito patrzyli na wszystkich jak na spitych debili ( przecież oni wszyscy są spitymi debilami.dop.aut.). Rin wyszedł na chwilę na dwór żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.
Hachiro też nagle zrobiło się gorąco.
- Hina – chan, idziesz ze mną na podwórko? - zapytała .(ona już jest seryjnie spita jak mówi do Hinaty ,, Hina – chan”! dop.aut.)
- Nie, wolę zostać tutaj. Na zewnątrz jest strasznie zimno.
- Eee tam srimno! Nie straszny mi żaden mróz! - wykrzyknęła radośnie i pognała w stronę drzwi.
Aki tylko się za nią obejrzał. Najnormalniej w świecie był o nią zazdrosny. Od dłuższego czasu zaczął czuć do dziewczyny coś więcej. Spędzali ze sobą tyle czasu na wakacjach. 
Kiedy zaczęła się szkoła wszystko się zmieniło. Przez 1 osobę ich przyjaźń mogła się rozpaść. Może by go lubił i może stali by się dobrymi kumplami ,ale coś mu w nim nie pasowało. Ciągle wydawało mu się jakby Rin chciał odciągnąć od niego Shiro. Ale może nie powinien się martwić? ,,Przecież to jej sprawa z kim się zadaje! Nie mogę jej rozkazywać! Nie jest moją dziewczyną!' pomyślał. Jednak jego serce mówiło całkiem co innego. Chciał mieć tą dziewczynę tylko dla siebie. 
Poczuł naglę lekkie szturchanie w ramię. Hinata zauważyła że coś gryzie Kanbarę
- Akihito – kun? Coś cię trapi? - zapytała troskliwie. Tylko ona z całego towarzystwa nie piła. Jej organizm nie tolerował alkoholu.
- Emm... No ten....Znaczy... POCZEKAJ TU CHWILĘ! - mówiąc to skierował się w stronę drzwi.

* W tym samym czasie*

- RIN! Tutaj jesteś ty moja mendo! Szukałam cię! Nawet weszłam komuś do kibla... To był chyba Deidara... - mówiła idąc w kierunku chłopaka przechylając się na boki – Oho! Halny zawiał!
- Chryste Panie! Popierdoliło cię?! Chcesz się przeziębić?! Jest 0 stopni!
- Jak już mówiłam : Nie straszny mi żaden mróz! -  mówiąc to trzęsła się z zimna.
- Cholera! Wracaj do środka!
- Nie rozkazuj mi!
- Eh... To chociaż weź! - chłopak  zaczął zdejmować kurtkę.
- Alee coo ty robisz??? Przeziębisz się! - krzyczała na niego dziewczyna.
- Ja jestem facetem a ty dziewczyną! Dziewczyny są delikatne! A zwłaszcza takie chudziny jak ty! Nie marudź tylko ubieraj jak chcesz tu stać! - powiedział stanowczo. Hachiro zatkało. Jej oczy zrobiły się wielkie jak zakrętki od Nestea Nie wiedziała jak ma się odezwać. Chociaż była pijana czuła jakby te 4 promile alkoholu wyleciały z jej ciała. Zadała sobie pytanie : ,, Co się dzieje? Czemu tak się dzieje? Dlaczego on dał mi tą kurtkę? Przecież będzie mu zimno! Czemu ja palę w tej chwili buraka?! Cholera.. Ja chyba się w nim...”
- Już ci cieplej? - zapytał chłopak. Ona tylko odkiwnęła twierdząco.
- To się ciesze. - cały czas na niego patrzy – Co? Coś ze mną nie tak? Mam coś na twarzy?! - tylko pokiwała przecząco.
- Więc o co chodzi???
- No bo dałeś mi swoją kurtkę... Jeszcze żaden chłopak nie dawał mi kurtki. Nikt się tak dla mnie nie poświęcał. - mówiła z rumieńcem na twarzy.
- Egh! Dałem ci ją ponieważ... Emm... No ten... No... NO BO CIĘ LUBIĘ ,OK!
- …. NO TO CO SIĘ SZCZYPIESZ TREBA BYŁO TAK ODRAZU! Ja też cię lubię! Fajny jesteś! - powiedziała a później lekko się uśmiechnęła. Nastała chwila niezręcznej ciszy.
- No dobra! Ochłonąłem więc idę dalej chlać! - mówiąc to kierował się do budynku.
- Zaczekaj! Zostańmy tu jeszcze chwilkę! Chmury się rozrzedzają. Uwielbiam obserwować gwiazdy.
- O LOL! Ja też!  No to zostajemy! 
- Ale nie będzie ci zimno? W końcu nie masz kurtki...
- Spokojnie ,kobieto! Jestem twardy chłop! Nie dam się pokonać przyrodzie!
- Hah! Jakbym słyszała siebie! - Oboje przysiedli na fontannie. W końcu ukazało im się przepiękne, rozgwieżdżone niebo. Nie mogli się nim na jarać. Shiro wpatrywała się w piękno przyrody, a Rin w nią. Obserwował jej przepiękne niebieskie oczy od których odbijał się blask ciał niebieskich. Wyglądała prześlicznie. Krótka, granatowa sukienka kontrastowała z za dużą kurtką z ,obszywanym futerkiem, kapturem. Na jej policzkach nadal utrzymywał się rumieniec. Nagle oboje na siebie popatrzyli. Jedno odbijało się drugiemu w oczach. Powoli zaczęli przybliżać swoje twarze . Przymrużyli oczy.
- SHIRO! ILE MAM ZA TOBĄ LATAĆ! DOPIERO OD AKIEGO SIĘ DOWIEDZIA...
- SAKURA!!! - krzyknęła ciemnowłosa.
- ŁOSZ KURWA! - zdołał wydukać Okumura zanim odchylił się i wpadł do fontanny.
- Sakura znalazłaś w końcu Shi... Co tu się stało? - zapytał zdziwiony Kanbara widząc Rina w fontannie i tarzające się ze śmiechu dziewczyny.
- Hihihi...HAHAHAHAHAHA!!! ŻAŁUJ ŻE NIE PRZYSZEDŁEŚ WCZEŚNIEJ!KURWA!JAKA AKCJA! SIĘ O MAŁO CO NIE POCAŁOWALI! ALE WPADŁAM JA I PRZE ZE MNIE RIN LEŻY W FONTANNIE! HAHAHAHAHAHA! - mówiła przez śmiech Sakura.
Akihito był po prostu przerażony. Sam nie wiedział dlaczego. Może inaczej, był cholernie zazdrosny. Tylko po co?! Przecież to tylko jego przyjaciółka! Może robić co chce!
Jednak nie wytrzymał. Musiał gdzieś pójść. Zaszyć się w samotności na parę godzin.Dlaczego? Dlaczego aż tak się wścieka?!
- Aki gdzie ty..?!- zapytała Haruno.
- Akihito... - westchnęła pod nosem Hachiro.
- Nie chcę nic mówić ale teraz jest mi trochę zimno... I to strasznie... Ale mnie się kręci w głowie. - po tym leżał na ziemi nieprzytomny.
-  Co jest?! Rin! Obudź się! Nie rób sobie jaj! Halo! Ziemia do Rina! Sakura! 
- Co?!
- Co CO?! Dzwoń po karetkę do cholery! Jak się nie obudzi to będę musiała do końca życia płacić rentę jego bratu!
- Też jestem świadkiem zdarzenia więc... O! Halo...
Dziewczyny były przestraszone. Po tym jak zielonooka zadzwoniła po ambulans, zawołała starszych kolegów i przenieśli chłopaka do salonu. Opatulono go wszystkimi ciepłymi rzeczami jakie znajdowały się w  całej willi. Dopiero po 1h przyjechała pomoc medyczna.
- Czy ktoś chciałby jechać z nim do szpitala? - zapytał ratownik.
- Ja mogę... - zaczęła Shi.
- Ja pojadę. To ja zorganizowałem tą imprezę. - wyrwał Itachi.
- Itachi! A kto ma się zająć tym całym burdelem, przepraszam?! - Zapytał oburzony Sasuke.
- Jakoś sobie poradzisz. - odpowiedział starszy Uchiha zanim drzwi pojazdu się zamknęły.
- Sasuś nie denerwuj się. Pomogę ci, tak? Przecież w związku trzeba sobie pomagać!
- Dziękuję.
- Nie martw się Sasuke! Myyy teżżżż pooomooożżżemyyy!- powiedzieli chórem Kiba i Naruto chwiejąc się jak żule spod Biedronki.
- Wy się lepiej nie angażujcie. No dobra! Ludzie którzy mają siłę sprzątać niech zostaną i będą tu nocować! Sasori! - krzyknął Sasuke
- Czego?
- Piłeś?
- Nie.
- Czy mógłbyś zawieźć tych dwóch debili do domu?
- Co będę z tego miał?
- Itachi ci to jakoś wynagrodzi! (evil face)
- No dobra. Żule jedziemy do domu! - powiedział Akasuna i wepchał nastolatków na siłę do samochodu.
- Powiedz Itachi'emu że wisi mi 10 000 jenów.
- Nie ma sprawy !(znów evil face)
- Wiesz że on cię zabiję. - powiedziała Sakura.
- Warto uwierz mi. Takiego wyrazu twarzy Itachi'ego jeszcze nie widziałem.
Wszyscy zabrali się do sprzątania z wyjątkiem Shiro, która popędziła do szpitala.
Biegła ile sił w nogach. Łzy zlatywały jej po policzkach. Biegła na boso bo w szpilkach już dawno by się zabiła. Nie wiedziała nawet że potrafi tak szybko biegać.
W końcu dotarła na recepcję. Pielęgniarka aż się przeraziła.
- Dziecko drogie! Co ci się stało! Samochód cię przetrącił?!
- Proszę mnie nie zgadywać! Gdzie leży Rin Okumura?!
- Piętro 5, sala 254. Boże! Wyglądasz jak dziecko wojny.
- Dziękuję bardzo! - pognała w stronę windy. Zepsuta. Zaczęła biec po schodach. Ostatkami sił próbowała dobiec do swojego przyjaciela. Potykała się o własne nogi. 3 razy się przewróciła, ale nie dała się pokonać swojej słabej kondycji. Postanowiła biec jeszcze szybciej. Niestety. Kiedy upadła po raz czwarty nie mogła ustać.  Była napita, przemęczona i do tego jeszcze przestraszona. Siedziała na tych schodach jeszcze przez 10minut. Później zauważyła ją ta sama pielęgniarka.
- Teraz mam okazję cię zapytać : Co się stało?
- (ciąga nosem) No bo mój kolega zemdlał i... i... Ja nie mam siły do niego iść.... A tak bardzo chcę go zobaczyć...
- Ale nie płacz. Chodź! Pomogę ci tam dojść, a później opatrzymy twoje stopy. Dobrze? - oznajmiła spokojnie. Hachiro tylko pokiwała twierdząco. 
Czuła się strasznie dziwnie. Czemu aż tak jej zależy?  Przecież to tylko jej przyjaciel. No właśnie. Przyjaciel który dogaduje się z nią tak dobrze jak nikt inny. Może Ino miała racje? Ale to nie może tak być. Przecież jest jeszcze Akihito. Jego też bardzo lubi. I co ona biedna pocznie?(oh naprawdę taka uciśniona że jprdl... dop.aut.) 
Kiedy już podeszły pod salę dziewczyna przystała na chwilę. Bała się. Bała się tego że teraz leży tam podłączony pod respirator ,który utrzymuje go przy życiu. Bała się że zapadł w śpiączkę i że obudzi się po paru latach. Jednym słowem : bała się o niego. O osobę która była dla niej bardzo ważna.
Z przemyśleń wyrwał ją głos pielęgniarki.
- Coś się stało?
- Nie, nie. Nic takiego! Wejdźmy! - mówiąc to popatrzyła na łóżko przez uchylone drzwi.
- Panie Okumura, ma pan gościa. - rzekła kobieta usadzając dziewczynę na krześle obok łoża. Chłopak był blady jak ściana. Miał podłączoną kroplówkę. Shiro spadł kamień z serca. 
- Zostawię was samych. - powiedziała pielęgniarka i wyszła.
- Rin, Baka!!! WIESZ JAK SIĘ WYSTRASZYŁAM!!! NIE RÓB TAK WIĘCEJ! NIGDY!Martwiłam się... - po tych słowach rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Postaram się ale nie obiecuję. - odpowiedział cicho.
- Jaka z was piękna zakochana para!
- Itachi?! T-ty tu jesteś?! - zdziwiła się niebieskooka odrywając się od kolegi.
- Spokojnie nikomu nie powiem. Dokańczając naszą rozmowę... Od urodzenia tak masz?
- Ale co? Ominęło mnie coś??? - zapytała.
- Tak. Ominęła cię niezła rozmowa. Rin mdleje kiedy jest przemarznięty. Nie może jeździć w zimne klimaty i nie może mieć żadnego kontaktu z z temperaturą poniżej 5 stopni. No chyba że jest odpowiednio ubrany. Jego kurtka ma specjalne grzejniki izolujące ciepło.
- Czyli że...
- Tak. Przez to że oddał ci swoją kurtkę trochę zmarzł a później jeszcze na dokładkę wpadł do lodowatej fontanny. Dowiedziałem się też, że żadne koce nie pomagają. Musi dostać specjalny zastrzyk w ciągu 2 h, w przeciwnym razie...
Naglę usłyszeli jak ktoś gwałtownie otwiera drzwi.
- Czy ty jesteś jakich...pierdolnięty?! Przecież sam dobrze wiesz że nie możesz  mieć kontaktu z zimnem a dajesz jej swoją specjalną kurtkę?! Chcesz zginąć, bo zachciało ci się być dżentelmenem, idioto?! - usłyszeli wszyscy Yukio który wparował do sali ni stąd, ni z owąd.
- Ale ja chciałem być miły! Czy to źle!? -zapytał oburzony Rin.
- No i co z tego?! Wolisz być miły i zginąć?! Jeszcze raz wykręcisz taki numer, a przysięgam ci, że zadzwonię po ojca! - zagroził młodszy Okumura.
- Nie odważysz się!
- Założysz się?!
- Przestańcie się kłócić do kurwy nędzy!!! Yukio nie drzyj tak na niego kapcia! Przecież nie zrobił nic złego! To świadczy o jego dojrzałości, że się tak poświęca! - wtrąciła Shiro. - A ty ,Rin! Zwariowałeś?! Rozumiem, że mnie lubisz, ale bez przesady!!! Aż tak się nie poświęcaj! Przysięgnij że już nigdy nie oddasz mi swojej kurtki!
- Ale ja...
- PRZYSIĘGNIJ!!! - wydarła się.
- Dobrze... Przysięgam że już nigdy nie oddam  ci kurtki. - Skłamał. Miał pod kołdrą skrzyżowane palce. Dlaczego? Zależało mu na niej. Nie chciał, żeby coś się jej stało. Bardzo, bardzo ją lubił. Nie tak jak Sakurę czy Hinatę. Całkiem inaczej. Czuł że dla niej może zrobić wszystko. Najprostszym wyjaśnieniem tego co działo się w jego głowie jest to że był  w niej zakochany po same uszy.
- Dobra, zmieńmy temat. Kiedy wychodzisz? - zapytał Uchiha.
- Muszę tu zostać do jutra na obserwacji. A i odpowiem ci na twoje pytanie:
Nie mam tak od urodzenia. To się zaczęło kiedy mój ogon przestał się wydłużać. Nie mam pojęcia czemu tak się dzieje ale mój lekarz twierdzi że to coś w typie dojrzewania.
- Czyli nie będziesz  tak miał do końca życia? - zapytała uradowana Shi.
- Nie. Jeszcze przez 2 lata. ^^
- Dlaczego?! A ja tak bardzo chciałam jechać na narty!
- Jaki masz problem?! Droga wolna.
- Ale ja chciałam żebyś jechał z nami.  - Chłopak  w tym momencie  zarumienił się i aktorsko podrapał w tył głowy.
- Ehehehe.... Przestań bo się zarumienię! 
W owym momencie do sali wszedł lekarz.
- Przepraszam najmocniej , ale musimy wykonać badania. Czy moglibyście przyjść jutro?
- Oczywiście. Już idziemy. - odpowiedział Itachi.
- A, em... Moja droga panno, pani Utau prosiła cię do swojego gabinet.
- To ta miła pani z recepcji? 
- Tak zgadza się.
- Dobrze za chwilę do niej pójdę. - rzekła Hachi.(nowy skrót  od nazwiska xD dop.aut.)
- Poczekać na ciebie? - zapytał czarnowłosy.
- Nie musicie. Jeszcze do was przyjdę, pomogę posprzątać.
- Dobra. - po tych słowach wyszli ze szpitala i odjechali.
Dziewczyna skierowała się do gabinetu pielęgniarki.
-Ohayo. To znowu ja.
- Witaj. Usiądź sobie drogie dziecko. Cóż to się takiego stało, że przybiegłaś tu na boso?
- No bo jak już mówiłam mój..
- Twój chłopak zemdlał i chciałaś go  odwiedzić?



~

Mam  nadzieję że się podoba. :-)
Teraz życzenia : 
Chcę życzyć wam dużo, zdrowia,szczęścia, radości, miłości, dziewczyną fajnego chłopak a, a chłopcom odwrotnie. Żebyście wygrali w totolotka  i wykupili sobie zapas nutelli na cały rok 2014.
Życzę też niezłej biby na Sylwka. :D
Jeszcze raz dziękuję Seiko!<333

4 komentarze:

  1. Rin <3 JEjku świetny rozdział ^^ normalnie koffam Twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, witam :D
    Aww, kochana, czytanie Twojego bloga, to jak jedzenie darmowej czekolady ^w^ Dziękuję <3
    Wybacz, ze tak późno komentuje, ale nawał wszystkiego na święta mnie do tego zmusił ._. To jedziemy.
    Coś jest nie tak z tekstem, bo urywa pojedyncze litery i znaki ze słów. Może to złe formatowanie tekstu. Nie wiem, ale dobrze by było, jakbyś rzuciła na to okiem ;__;

    ''Jej oczy zrobiły się wielkie jak zakrętki od Nestea''- czy ja już mówiłam, że uwielbiam Twoje poczucie humoru? :D
    '' -Proszę mnie nie zgadywać! Gdzie leży Rin Okumura?!
    - Piętro 5, sala 254. Boże! Wyglądasz jak dziecko wojny.
    - Dziękuję bardzo! [...]''
    hahaha pielęgniarka rozjebała system :D

    Rin taki opiekuńczy. Dobrze, że tacy faceci jeszcze nie wyginęli ^w^ Poza tym bardzo dobry pomysł z mdleniem na mrozie. Jakbyśmy my wszyscy tak przeżywali dojrzewanie, to byłoby, kurhwa, nieciekawie xDDD
    Grupowe chlanie zawsze spoko :p
    '' Sasori! [...]
    - Czego?
    - Piłeś?
    - Nie.''
    No bez kitu, nawet ja się wczoraj najebałam xddddddd
    Koooocham tego rudzielca :3
    Przyjemnie się czyta Twoje dzieła. Wprowadzasz taka luźną atmosferę, że łatwo się wczuć w akcje :> Według mnie, idzie Ci coraz lepiej ;)
    No i życzonka na świętaaaaa *_* Dziękuję bardz. Spóźniłam się trochę, ale i bez tego one będą miały moc! :3
    Życzę dużych pokładów weny i czasu w tym nowym roku.
    Bless :D


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że się podoba ^^
      A z tym tekstem to wiem. Bo pisałam wcześniej w wordzie.(a że mój komputer jest pojebany to niestety wina sponsorów -__-")
      A dziękować z życzonka !
      Taa.. Chciałabym mieć czas w nowym roku.
      Mam takie pytanko:
      Gdzie mogę ci zostawiać inf. o nowych rozdziałach?
      Chciałabym cię o tym informować. ^^

      Usuń
    2. No proste, że się podoba ;D
      Tekstem się zbytnio nie przejmuj - w końcu to nie Twoja wina ;)
      Może akurat się znajdzie, trzeba mieć nadzieję :)
      Jeśli chodzi o powiadamianie, to:
      gg: 49035704
      skejp: Seiko
      Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko, to możemy pogadać o wszystkim i o niczym. Zawsze bardzo chętnie :D
      Pozdrawiam.

      Usuń